Ksiądz z Lipy na Podkarpaciu, podejrzany o molestowanie ministrantów, przyznał się do winy. Potwierdził to w rozmowie z TOK FM prok. Andrzej Dubiel, rzecznik prokuratury okręgowej w Tarnobrzegu.
Mowa o księdzu z Lipy na Podkarpaciu.
Cała sprawa wyszła na jaw po tym, gdy jeden z chłopców o molestowaniu opowiedział na lekcji religii innemu księdzu, a ten zawiadomił dyrektorkę szkoły. 16-latek najpierw próbował rozmawiać z mamą, ale ta mu początkowo nie uwierzyła.
- Nigdy czegoś podobnego u nas nie było, mieliśmy zaufanie do tego księdza - mówiła
kobieta, przyznając, że popełniła błąd. Potem to ona zawiadomiła organy ścigania. - Ciężko jest nam zrozumieć, dlaczego to wszystko się stało - przyznała.
Prokuratura, po zeznaniach chłopaka, zaczęła przesłuchiwać również innych ministrantów z kilkunastu lat posługi księdza w kościele w Lipie. Po pierwszych przesłuchaniach - postawiono księdzu cztery zarzuty. Dotyczą doprowadzenia małoletnich poniżej 15 roku życia do poddania się innej czynności seksualnej w latach 2001-2018. Rozmowy z ministrantami (byłymi i obecnymi) wciąż trwają, dlatego śledczy nie wykluczają, że zarzutów będzie więcej.
Ksiądz początkowo nie przyznawał się do winy. Jak przekazał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, prokurator Andrzej Dubiel, duchowny został przewieziony z aresztu do prokuratury na ponowne przesłuchanie i w jego trakcie przyznał się do postawionych mu zarzutów.
"Ksiądz jest dziwny"
Mieszkańcy Lipy w sprawie księdza byli do tej pory mocno podzieleni. Niektórzy mówili, że w winę proboszcza Stanisława M. absolutnie nie wierzą. Były m.in. też takie zdania: "Według mnie, to wspaniały, uczciwy człowiek. Wydaje mi się, że to jest grubymi nićmi szyte" - mówiła w rozmowie z Radiem TOK FM jedna z parafianek.
Część osób od początku miała jednak inne zdanie. Jedna z kobiet opowiadała dziennikarce portalu tokfm.pl, że już wcześniej były sygnały, świadczące o tym, że ksiądz zachowywał się "dziwnie".
- Głaskał, dotykał, podszczypywał ministrantów - opowiadała nam jedna z mam, której syn co niedzielę służył do mszy. -
Syn powiedział, że nie będzie już chodził od zakrystii, tylko przez kościół, już w albie, bo ksiądz jest "dziwny" - dodaje nasza rozmówczyni.
Jak mówi, już kilka lat temu była nieoficjalna informacja o molestowaniu, ale wszystko zostało "zamiecione pod dywan". Podobnie jak sytuacja ze szkoły, gdy - jak opowiadają mieszkańcy Lipy -
ksiądz miał uderzyć jedną z uczennic.
Księdzu może grozić do 12 lat więzienia.
Źródło:
http://www.tokfm.pl/
jaja między drzwi,ewentualnie sterylizacja albo walenie w dupe czolkiem od miotly sku*wielowi zeby powybijac rece i nogi polamac