W dzisiejszych czasach utrzymywanie Powiatowych Urzędów Pracy nie ma sensu. Kiedyś jako osoba bezrobotna miałam nieprzyjemność tam chodzić. Polegało to na upokarzającym dręczeniu bezrobotnego (takie są moje odczucia, czułam się gorsza i zażenowana). Przychodziło się, pan sprawdzał w komputerze przez 5 minut za kazdym razem nowe oferty (jakby pracując tam non stop nie miał wiedzy, co tam się znajduje) po czym mówił, że nic nie ma i wyznaczał nowy termin, ewentualnie czasem dzwonił nie każąc przyjść (rzadko).
W końcu sama sobie znalazłam pracę. Według mnie jest to zupełnie zbędne prowadzenie PUP i utrzymywanie takiego molochu, płacenie ludziom za siedzenie za biurkiem i dopisywanie w teczkach, że ktoś się zgłosił. Pomyślcie ile takich PUP-ów jest w całym województwie, w całej Polsce, ile to urzędników, którzy przecież są takimi fachowcami od poszukiwania pracy, że bez problemu znajdą dla siebie jakieś pożyteczne zatrudnienie bez życia na koszt podatników. Dodam, że przez ostatnie 5 lat nie słyszałam, żeby ktoś z moich kilku bezrobotnych znajomych dostał dzięki PUP-owi pracę (jedna osoba dostała na kilka miesięcy, bo firma wzięła dofinansowanie i ją później zwolnili). To samo system stażowy. Firmy biorą darmowego parobka, który za 800 - kilka złotych będzie dla nich tyrał, a później po spełnieniu minimum wymagań człowieka zwalniają, a PUP przydzieli im za jakiś czas nowego stażystę. Smutne, ale takie sa fakty
Cytuj post