Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić Ci najlepsze doświadczenie podczas przeglądania. Pliki cookies są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim urządzeniu. Są one wykorzystywane do zapamiętywania preferencji użytkownika oraz analizowania ruchu na stronie.
Czwarta kolejka rozgrywek II ligi wykreowała zarówno zwycięzców, jak i przegranych. Do grona tych pierwszych należy na pewno Piotr Giel, który czterokrotnie trafiał do siatki w meczu z Siarką Tarnobrzeg. Minionego weekendu nie będzie natomiast miło wspominał trener Adam Buczek, który po trzeciej porażce w tym sezonie pożegnał się z Wisłą Puławy.
Po kolejne zwycięstwa sięgnęły solidarnie Warta Poznań i Radomiak Radom. Piłkarze ze stolicy Wielkopolski strzelanie w meczu z Gwardią Koszalin rozpoczęli w drugiej połowie i trzykrotnie zdołali pokonać Adriana Hartleba. Dzięki temu drużyna Petra Nemeca zameldowała się na pierwszym miejscu w tabeli, przeskakując Radomiak lepszą różnicą bramek. „Zieloni” zanotowali bowiem czwarte kolejne zwycięstwo, ale w Legionowie wygrali minimalnie – 1:0 po bramce niezawodnego Leandro, który ma już na koncie cztery trafienia. Zarówno Warta jak i Radomiak w tym sezonie nie straciły jeszcze choćby punktu.
O jedną bramkę więcej niż Brazylijczyk występujący w Radomiu ma w swoim dorobku Piotr Giel. Zawodnik GKS Bełchatów urządził sobie w weekend istne „one man show”. Co prawda do przerwy trafił tylko raz, ale po zmianie stron rozkręcił się na dobre. Dorzucił jeszcze hat-tricka i z boiska schodził bogatszy o cztery gole. Chapeaux bas! Były piłkarz między innymi Sandecji Nowy Sącz i Zagłębia Sosnowiec miał podwójne powody do radości – oprócz imponującego dorobku strzeleckiego jego drużyna dopisała sobie w tabeli kolejne trzy oczka i wskoczyła na czwarte, gwarantujące udział w barażach o awans do Nice 1 ligi, miejsce w drugoligowym zestawieniu.
Zawiedzeni mecz kończyli natomiast piłkarze Stali Stalowa Wola. Jeszcze w pierwszym kwadransie spotkania z GKS 1962 Jastrzębie mogli wyjść na prowadzenie, jednak rzutu karnego nie wykorzystał Adrian Gębalski. Niewykorzystana okazja zemściła się na zespole z Podkarpacia. Najpierw Farid Ali, a następnie Tomasz Dzida pokonali strzegącego bramki „Stalówki” Doriana Frątczaka i przyklepali trzecie zwycięstwo beniaminka w tym sezonie.
W najgorszym nastroju po czwartej kolejce znajduje się na pewno Adam Buczek. Szkoleniowiec prowadzący od początku sezonu Wisłę Puławy po raz trzeci musiał przełknąć gorycz porażki, tym razem z ROW 1964 Rybnik. Kosztowało go to utratę posady, a nazwisko nowego trenera drużyny z Lubelszczyzny kibice poznają w tym tygodniu.
Cztery pozostałe spotkania zakończyły się identycznymi remisami. Wyniki 1:1 padły w Kluczborku, Stargardzie, Wejherowie i Katowicach.