Nasza strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić Ci najlepsze doświadczenie podczas przeglądania. Pliki cookies są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim urządzeniu. Są one wykorzystywane do zapamiętywania preferencji użytkownika oraz analizowania ruchu na stronie.
Dwóch biskupów, kilkudziesięciu opozycjonistów z czasów PRL oraz grupa ludzi młodych, przyszło na otwarcie wystawy "A jutro jest nieznane". Ekspozycja nawiązuje do czasów podziemnej "Solidarności" w Stalowej Woli. Przez długi czas przygotowywało ją Muzeum Regionalne, ale eksponaty są darami stalowowolan i całego solidarnościowego regionu Ziemia Sandomierska. Wystawa obecnie prezentowana ma już charakter ekspozycji stałej i nie przypadkowo została umieszczona w salkach katechetycznych obok konkatedry Matki Bożej Królowej Polski. Tam bowiem w latach 1982-89 podziemna "S" miała swoje oparcie, by nie powiedzieć sztab dowodzenia. To pod dach Domu Katechetycznego trafiał każdy, komu reżim Jaruzelskiego wyrządził krzywdę i każdy, kto słowem, czynem albo dobrem materialnym chciał wesprzeć solidarnościowe podziemie. Nie mogło być inaczej, bo ówczesny proboszcz, a dziś bp Edward Frankowski sporządził pierwszą listę internowanych i aresztowanych na początku stanu wojennego w grudniu 1981 r. Kuratorką wystawy jest Ewa Kuberna, która w tamtych czasach koordynowała działania komitetu pomocy represjonowanym. Scenariusz skomponowała Anna Garbaczowa, a termin wernisażu wypadł w przeddzień 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Wystawę zwiedza się pokonując kilka pomieszczeń, począwszy od zainscenizowanego pomieszczenia w Narzędziowni Huty Stalowa Wola, na dokumentach ze strajku w HSW latem 1988 r. To jak krótka ścieżka przez historię stalowowolskiej "S", której zalążki powstały latem 1980 r., a wolność przywrócił wielki strajk w HSW - przypomnijmy - z jednym tylko postulatem legalizacji "S". Po drodze jest cela z aresztu i zwykłe mieszkanie, w którym mogła być nielegalna drukarnia, albo punkt nadający na falach nielegalne audycje. Wystawa, której tytuł nwiązuje do hymnu "S", w Domu Katechetycznym zostaje na zawsze. Jej organizatorzy mają jednak wielką prośbę do lódzi ówczesnej "S" i wszystkich, którzy posiadają jakieś materialne ślady z podziemia związku, by przynosili je. Po skopiowaniu trafią na ekspozycję, a oryginały zostaną zwrócone darczyńcom. W ten sposób wystawa będzie wzbogacana, a przez to pamięć o mrocznych latach nie zaginie.