Z początkiem roku parafia w Rudniku Nad Sadem opublikowała dane dotyczące liczby chrztów, ślubów i pogrzebów w Rudniku nad Sanem za 2024 rok. Niestety, statystyki te są alarmujące, lecz mimo wszystko nie wywołały szerszej debaty o przyszłości naszego miasta. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, że przedstawione liczby jasno wskazują na pogłębiający się kryzys demograficzny.
Według opublikowanych danych w ubiegłym roku w Rudniku nad Sanem przyszło na świat zaledwie 22 dzieci, zawarto jedynie 10 ślubów, natomiast liczba pogrzebów wyniosła aż 69. Te liczby mówią same za siebie – liczba zgonów była ponad dwukrotnie większa niż liczba urodzeń. Jeśli przyjmiemy, że liczba mieszkańców naszego miasta wynosi około 6400, to wskaźnik przyrostu naturalnego kształtuje się na poziomie -7,5 na 1000 osób, co przekłada się na ujemny roczny wzrost populacji o 0,73%.
To najniższy wskaźnik urodzeń od 1989 roku, a jednocześnie jedna z najwyższych liczb zgonów w historii miasta. Co więcej, dane wskazują, że nawet w najtrudniejszych latach pandemii rodziło się więcej dzieci – w 2019 roku było ich 72, w 2020 – 49, w 2021 – 47, a w 2022 – 30. Tymczasem obecny trend demograficzny nie pozostawia złudzeń – nasza społeczność się kurczy, a sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
Skutki tego zjawiska są wielowymiarowe. Władze planują budowę nowej hali sportowej przy PSP1 oraz modernizację szkół, jednak rodzi się pytanie – czy za kilka lat będzie komu uczęszczać do tych placówek? Jeśli obecne tempo spadku liczby urodzeń się utrzyma, w jednym roczniku może być zaledwie 20 dzieci. W perspektywie kilku lat może się to przełożyć na konieczność zamykania szkół lub ich łączenia.
Demograficzna zapaść wpłynie także na finanse gminy. Mniejsza liczba mieszkańców oznacza mniejsze wpływy z podatków, co ograniczy możliwości inwestycyjne i rozwój infrastruktury. Wiele nieruchomości stoi pustych, co dodatkowo osłabia atrakcyjność miasta dla potencjalnych nowych mieszkańców. Spadek liczby ludności będzie miał również negatywny wpływ na lokalny rynek pracy. Coraz mniej osób w wieku produkcyjnym może oznaczać trudności dla lokalnych przedsiębiorców, którzy już teraz mierzą się z problemem niedoboru pracowników.
Nie jest to wyłącznie problem Rudnika nad Sanem – wiele polskich miast i gmin zmaga się z podobnymi wyzwaniami. Jednak w innych miejscach podejmowane są konkretne działania mające na celu zahamowanie tego trendu. Przykładem może być Gmina Jarocin, gdzie wprowadzono programy zachęcające do osiedlania się młodych rodzin oraz repatriantów. W wielu miejscowościach powstają nowe osiedla i strefy gospodarcze. Tymczasem w Rudniku nad Sanem nie widać żadnych strategii przeciwdziałających wyludnianiu.
W obliczu tak poważnego problemu konieczne jest podjęcie zdecydowanych działań. Potrzebujemy długofalowej strategii i wizji rozwoju, które pozwolą nam zatrzymać ten niekorzystny trend. Władze miasta oraz Rada Gminy powinny priorytetowo potraktować ten temat i podjąć konkretne decyzje. To nie czas na polityczne spory i wewnętrzne konflikty – jeśli teraz nie podejmiemy odpowiednich kroków, skutki zaniedbań będziemy odczuwać przez kolejne dekady. Rudnik nad Sanem nie może pozwolić sobie na dalsze wyludnianie. Potrzebujemy działań – zanim będzie za późno.