Od początku środowego spotkania z Arką Gdynia Stal zaatakowała i po kwadransie prowadziła. Potem mogła jeszcze podwyższyć prowadzenie, lecz to rywale trafili do siatki i doprowadzili do dogrywki. W niej jak i w końcówce regulaminowego czasu gry były momenty, w których przeciwnicy mieli znaczną przewagę, lecz zielono-czarni nie poddawali się i walczyli o korzystny wynik. Mecz mógł podobać się kibicom, lecz rezultat spotkania nie okazał się szczęśliwy dla naszej drużyny.
– To było dobre widowisko, ale szkoda że nie utrzymaliśmy dobrego wyniku. Prowadziliśmy w meczu, ale nie udało nam się podwyższyć prowadzenia, a mieliśmy ku temu okazje. W drugiej połowie dobrą okazję miał Bartek Pioterczak. Gdyby się udało to wykorzystać to pewnie spotkanie inaczej by wyglądało. Cóż taka jest piłka. Sił nie zabrakło nam, bo jesteśmy dobrze przygotowani. Arka mocno przycisnęła w końcówce, ale w dogrywce mu również mocno zepchnęliśmy rywali do obrony – powiedział obrońca Stali Łukasz Furtak.
Decydujące o losach potyczki okazały się rzuty karne. W nich lepiej poradzili sobie nasi rywale, którzy byli po prostu skuteczniejsi. Paweł Lenarcik, golkiper Arki, łącznie z rzutem karnym, który Stal miała już na początku pojedynku, obronił aż trzy jedenastki. Z kolei nasz Adam Wilk dwukrotnie wybronił rzut kary wykonywany przez zawodników klubu z Gdyni. Piłkarze Stalówki czuli po zawodach rozgoryczenie, lecz z głowami podniesionymi do góry chcą przystąpić do kolejnej ligowej potyczki
– Sami widzieliśmy jak te rzutu karne wyglądało, ale nawet w Lidze Mistrzów się ich nie wykorzystuje. Nie chce mówić, że seria jedenastek to loteria. Nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Zdobyliśmy w dogrywce wyrównującą bramkę, bo postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Byłem przekonany, że wygramy te rzuty karne. Taka jest piłka. Teraz przed nami niedzielny, kluczowy mecz w lidze z Ruchem Chorzów – dodał Furtak.
Środowy mecz był dla kibicowskiego oka całkiem niezły. Szczególnie cieszy agresywność i pełne zaangażowanie zawodników Stalówki, którzy na tle jednego z głównych kandydatów do awans zaprezentowali się naprawdę dobrze. Stal wyszła do walki cios za cios z zespołem z Gdyni, co pokazało, że w drużynie jest spory potencjał. Zielono-czarni tym razem nie zagrali asekuracyjnie jak w meczach w Niecieczy czy Wisłą Płock i od razu było widać, że ligowi rywale nie są znacznie lepsi, jakby się to mogło wydawać.
– Takie mamy założenia na każdy mecz. W Niecieczy nie chcieliśmy się za szybko otworzyć, skupiliśmy się na defensywie w pierwszej połowie. W Tychach i z Arką wyszliśmy wysoko i mieliśmy swoje okazje. Wiemy jak chcemy grać. Na Ruch też dostaniemy jakieś określone zadania i chcemy ten mecz wygrać – zakończył obrońca Stali.